środa, 13 lipca 2011

Rozdział 3: Rany Boskie, koncert!

Nigdy nie zapomnę tego co się stało dziś rano.
Ben chodzi teraz jak w zegarku, bo boi się że któryś z ochroniaży Justina go zmiarzdży.( mnie też przerażają!).
Na koncert ubrałam się w mój top bez ramiączek , spódniczkę mini od Cornelii i związałam włosy w kucyka.
Justin chciał nas podwieźć, ale Usher miał inny pomysł.
-My, pojedziemy limuzyną, a wy, jak grzeczne fanki, będziecie stać pod samiutką sceną i głośno go oklaskiwać, dobrze?-tak to właśnie ujął.
A Jus, niestety, musi się go słuchać...
Więc pojechałyśmy taksówką.
Cornelia, kazała mi się umyć dokładnie jej czekoladowym płynem.
Ona twierdzi, że skoro On ma już 17 lat, to wszystko jest możliwe.
Ale ja nie wieżę, że On by TEGO chciał, a tym bardziej ze mną.
Ale byłam posłuszna kuzynce.(...)
Przed występem poszłam za scenę, tak jak mnie prosił Justin.
-Tutaj...-stał za przyczepą.
podeszłam do niego, a on wciągnął mnie do środka i pocałował.
Tym razem wiedział, na co go stać, ale i tak się nie kontrolował.
Jego język wsunął się lekko pomiędzy moje wargi, a ja tym razem odwzajemniłam pocałunek.
Całował mnie tak namiętnie, i z tak wielką miłością...
Nagle drzwi otworzyły się na ościerz, a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
W progu stała Cornelia,
-Ups...-wyjąkała.
Miałam ochotę na wrzeszczeć na nią, i wypchnąć siłą z przyczepy, ale że z natury jestem tchórzem...
stałam tam tylko, czerwona jak burak.
Już zbierałam się by jej coś wypomnieć, ale Jus był szybszy.
-Spiepszaj, mała, co? jesteśmy zajęci-i znów mnie pocałował.
odepchnęłam go lekko, ale on nie odszedł.Podniósł tylko na mnie wzrok, i zaczął całować po szyi.
-Cornelia, tu jest!-syknęłam.
-Już nie..- to prawda, Cornelii, już tu nie było.
-proszę, przestań...-powiedziałam, ale on nadal mnie całował.
Jego dłonie wsunęły się pod mój top, sięgając zapięcia stanika.
-Do jasnej cholery! przestań!-wrzasnęłam, i z całej siły popchnęłam go.
-Zobaczymy się po koncercie...-podeszłam jeszcze, i na złość dałam mu całusa- w policzek.
miał na sobie mój ulubiony strój.
najpierw zaśpiewał Baby.
Stałam z tyłu, ale przy refrenie Cornelia,
pociągnęła moją rękę w górę.
wszystkie ręce były uniesione.
Dziewczyny cieszyły się, że ich idol chociaż raz ich dotknie.
"mnie dotknął zanadto"-pomyślałam.
-DO GÓRY- wrzasnęła Cornelia i podniosła moją rękę.
Gdy On dotknął mojej dłoni, przebiegł mnie taki impuls... Jakby ktoś popieścił mnie pondem... ale miłym...
Śpiew ucichł, chociaż muzyka grała dalej.
Puściłam jego dłoń, i odsunęłam się najdalej, na jak pozwalał mi tłum.
Także teraz mnie i scenę dzieliła grupka zdziwionych dziewczyn.
Justin się tylko uśmiechnął, i zaczął śpiewać One Time.
Wróciłam na miejsce obok Corny.
Nagle On, zrobił coś niespodziewanego.
Złapał mnie za rękę i... WCIĄGNĄŁ NA SCENĘ!
Podał mi mikrofon.
-She makes me happy.
I know where I'll be.
Right by your side cuz she is the one.
For me.
- z trudem przypominałam sobie kolejne słowa.Gdy muzyka się skończyła, nie było już dla mnie nic poza Justinem.
Tylko ja, i on, na tej małej scenie, w tym wielkim hollywood
Pochylił się, aby mnie pocałować, a ja w tej samej chwili przypomniałam sobie dzisiejszego paparazzi.
-DO JASNEJ CHOLERY! CO JA ROBIĘ!?-wrzasnęłam i zeskoczyłam ze sceny.
w ostatniej chwili złapała mnie Cornelia.
-Co ty robisz?!
-właśnie to samo pytanie sobie zadaję!-odpowiedziałam desperacko- od samego początku!co ja tutaj robię?!powinnam siedzieć teraz w domu i oglądać ten koncert na mtv! to się dzieje zbyt szybko!
kuzynka wzięła mnie w objęcia.
nagle rozległ się grzmot, a po chwili zaczął padać deszcz.
wszyscy, nawet Ben dzisiaj się śmiali.
Aja?
Ja, nareszcie byłam szczęśliwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz